coś mi ostatnio przerwało pisanie.
w tym czasie (od soboty do wczoraj) Maciek zajarzył, jak wchodzić na kanapę i na krzesło.. rano jeszcze się męczył i ryczał, żeby mu pomóc, a po południu już sam, zupełnie bez pomocy właził na kanapę. Chodzić nie potrafi a się wspina...
Poza tym nasze złote dziecko nauczyło się terroru. nauczył się krzyczeć, w skrajnych przypadkach piszczeć i wykorzystuje tą umiejętność baaardzo często. ja i Mateusz staramy się mu nie ulegać, niestety Babcie już nie są takie odporne. Nie wiem, czy po przeprowadzce syn zaniecha wrzasków, bo jeżeli to się spotęguje, to sąsiedzi naślą na nas pomoc społeczną albo policję. do tego okazuje się , że Maciek jest meeega złośnikiem. jeszcze nie ma roku, a już mamy problemy wychowawcze o_0. oczywiście jego złość to nasza wina, ale przy takiej liczbie domowników ciężko wychowywać dziecko po swojemu...
wczoraj byłam z Mamami w nowym mieszkaniu. Przyjechał Pan Stolarz i wymierzył kuchnię. Wybrałam kolor frontów szafek, blatu i szafy do korytarza. Kuchnia będzie zielona. właściwie zajebiście zielona. blatu będzie bardzo mało, bo mała kuchnia.
Mama Mateusza wspominała coś, żebyśmy zrobili sobie szuflady- ten system szafek szufladowych. nie wiem jak to się nazywa, ale nie chcę czegoś takiego. proste szafki interesują mnie najbardziej. zresztą nie mamy miejsca na takie coś, bo tych szafek nie będzie za wiele. za to będzie miejsce na stół. niestety nie będzie można go przesuwać, bo pod spodem będzie szafka, ale stół to stół. lubię siedzieć w kuchni i rozmawiać przy kawie. o ile oczywiście są do tego warunki.
Balkon będzie tak duży, że ze spokojem będzie można jeść na nim obiad w 4 osoby. oczywiście jeżeli ktoś lubi jeść obiad na wystawie sklepowej- gdy pół osiedla gapi się na to, co mamy na talerzu ;)
no nic. na dziś koniec wywodów.pozdrawiam Was z pięknego tarasu z widokiem na las, ze śpiewem ptaków w koło i z Maćkiem zjadającym liście i wylewającym kaszkę z butelki wprost na deski ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
coś tam, coś tam ;) co myślisz?